czwartek, 14 lutego 2013

One player


- Czołem drużyno – zawołał brunet, wchodząc do szatni.
Koledzy odpowiedzieli mu na powitanie, a on jak zwykle strzelił któremuś gumą od spodenek.
- Hain! Opanuj zboczenie – burknął Bartosz.
- Spokojnie, kotku, dalej wolę kobiety. Także nic z tego – poklepał atakującego po plecach na pocieszenie i poszedł sam się przebrać na swoje miejsce.
- Widzę, że dotarłeś – zaśmiał się jego współlokator.
- Nie chciałeś na mnie poczekać, to sobie poradziłem sam – burknął środkowy.
- Nie bocz się. Będziesz chciał do jedzenia coś innego prócz kebaba to przyleziesz!
- Feru, wiesz, że cię kocham – przytulił blondyna na siłę.
- Ktoś wolał kobiety – krzyknął jeden z zawodników.
- Co wy wiecie o miłości… Phi – chłopak rozpiął torbę i wyciągnął strój. – Cholera, buty zostały pod siedzeniem.
Zerwał się z miejsca i pognał do samochodu na parkingu. Szybko znalazł zgubę. Zamykał już pojazd, gdy dobiegł go odgłos butów na obcasie. Odwrócił się z ciekawości, prosząc, by to nie była dziennikarka. Nie miał ani czasu ani ochoty na wywiady.
Nieznajoma szatynka kroczyła pewnie w stronę wejścia na halę. Brązowe kozaki na wysokim obcasie, szary płaszczyk w kratkę, kolorowy szalik i burza lekko kręconych włosów, opadających na plecy.
- Elegancka pani zima – mruknął pod nosem, ruszając za nią. Dogonił ją na tyle, że nim zdążyła wyciągnąć dłoń w stronę drzwi, on chwycił szybko za klamkę i otworzył je przed dziewczyną. Zaskoczona spojrzała w bok na niego. Niebieskie oczy skryte za okularami w granatowych oprawkach nie wyglądały wcale groźnie.
- Proszę bardzo – siatkarz wskazał głową na przejście.
- Dziękuję – odpowiedziała z uśmiechem.
Gdy znaleźli się w holu, rozpięła płaszcz, a Piotrek mógł uważniej jej się przyjrzeć.
- Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie znajduje się gabinet trenera Radka Panasa? – spytała go nagle, wyrywając z zamyślenia i lustrowania jej osoby.
- Jeżeli jeste… Jeżeli pani jest z gazety, to radziłbym najpierw się umówić przez sekretarza – odparł.
- Nie, zapewniam cię, że nie jestem z gazety – powiedziała wyraźnie rozbawiona.
- Na końcu korytarza, na lewo od drzwi na salę – wskazał dłonią brunet. Potem obserwował jak zgrabnym krokiem kroczy we wskazaną stronę.

- Panowie, jaką sztukę sobie Radzio skołował – poinformował, wchodząc do szatni.
- Co? Przecież ma żonę – odparł Dawid.
- Żona, nie żona, spotkanie w gabineciku na pewno będzie bardzo miłe – zażartował informator, przebierając się na dobre.
- Na pewno w jakimś interesie przyszła – stwierdził racjonalnie Wojtek.
- Ja bym chętnie ten interes z nią załatwił.
- Nie zdradzaj mnie – przyjmujący dźgnął go między żebra.
Wchodząc na parkiet, zastali już trenera pochylonego nad zestawem kartek. Jak zawsze intuicyjnie zaczęli samodzielnie rozciąganie.
- Dzień dobry, panowie. Zaczniemy standardowo, potem poćwiczymy kilka zagrań z rozgrywającymi. Chyba nie muszę powtarzać, że macie dobrze rozgrzać całe ciało, a nie wybiórczo? – powitał ich Panas.
Sypacze stali po obu stronach siatki i wystawiali piłki do czekających w kolejce chłopaków, a Libero próbowali przyjmować te ataki. Co jakiś czas szkoleniowiec wprowadzał innowacje albo rozmawiał z niektórymi zawodnikami.
Piotr szykował się do ataku ze środka. Odbił piłkę, a Hernan miał mu ją po chwili wystawić, jednak ten pierwszy zupełnie się rozkojarzył, widząc szatynkę z rana, idącą ku boisku. Szare rurki i chabrowy sweterek podkreśliły kształty, których obserwacją zajął się Hain, w efekcie czego dostał piłką w głowę. Koledzy z drużyny zanieśli się śmiechem, on sam zrobił głupią minę, łapiąc chwilowe spojrzenie dziewczyny, parskającej śmiechem. Zdecydowanie nie była wieszakiem na ubrania ani kościotrupem a wręcz przeciwnie, posiadała bardzo kształtną sylwetkę, tam gdzie trzeba było.
- Fajny tyłek, nie? – szepnął do bruneta Ferens. Przez chwilę obaj wlepiali wzrok w tył dziewczyny.
- Chętnie bym się do niej poprzytulał – odpowiedział.
- Wyczuwam pracę nadgarstkiem wieczorem – zarechotał blondyn.
- Uważaj, żeby ci się opona nie przedziurawiła – odgryzł się środkowy.

~#~#~#~

Świeże powietrze! Z radością wciągnęłam w płuca dawkę tlenu z mniejszą ilością szkodliwych dodatków, niż zwykle dostarczałam organizmowi. W końcu to warmińsko-mazurskie., zielone płuca Polski, podobno.
W zasłużone dwa tygodnie wolnego, po sesji zaliczonej w pierwszych terminach, postanowiłam nacieszyć tatę moją obecnością. Tak dawno się nie widzieliśmy, że z chęcią spędziłam te kilka godzin za kierownicą.
O miejscowej drużynie wiedziałam bardzo wiele. Z Plusligą byłam na bieżąco, tak samo jak z nowinkami klubowymi. Kilka dni wstecz słuchałam audycji uniwersyteckiego radia z dwoma z zawodników. Można się było popłakać ze śmiechu. Wchodząc do Uranii spotkałam jednego z nich, więc musiałam powstrzymać skojarzenia, żeby się nie roześmiać jak wariatka.
Przyznałam w duchu, że faktycznie wielkie to i przystojne. Swoją drogą miał dłuższe rzęsy niż ja, o nogach nie wspominając. Sprawiedliwości na świecie nie było od dawna. Mimo wszystko sprawiał wrażenie sympatycznego i dokładnie takiego wariata, jakim był w radio.
Pokierować, pokierował mnie dobrze, ale niestety ojca u siebie nie było. Za to zatrzymał mnie prezes, zapraszając na kawę i ciastko. Doceniłam gest, racząc go miłą pogawędką w jego gabinecie. Przy okazji dowiedziałam się, że tata od rana był na hali, gdzie już teraz trenowali chłopacy.
Szłam niepewnie w stronę zamyślonego pana trenera. Widziałam zaciekawione spojrzenia chłopaków i kompletnie zagapionego Piotrka, obrywającego piłką. Strapiła go myśl, że zrobił z siebie głupka. Tymczasem podeszłam cicho i zakryłam rękoma oczy coachowi chłopaków.
- Co jest?
- Zgadnij kto? – spytałam ze śmiechem.
- Martuś? A już myślałem, że to któryś z tych pajaców – odparł odwracając się w moją stronę. Od razu mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Cześć, tato.
- Przedstawić cię im? – spytał.
- Może pod koniec. Niech jeszcze pofantazjują, że jestem twoją kochanką – odparłam.
- Znając ich, to wszystko możliwe. Jak ty mi wyładniałaś córuś – ciągle obejmował mnie ramieniem.
- Gdzie tam. Jestem taka sama, jak byłam.
Ojciec nie oszczędzał swoich podopiecznych do końca treningu. Taryfę ulgową mieli tylko ci, którym coś doskwierało. Powoli do mojego nosa docierał zapach ich spoconych ciał. Plamy na ich koszulkach tylko potwierdzały solidnie przepracowany czas. Z uśmiechem podawałam co kilkanaście sekund piłki, lecące w moim kierunku.
- No, koniec na dzisiaj, możecie się rozciągać i iść do szatni – zadecydował tata. Radość siatkarzy była wielka. Podniosłam się z krzesełka.
- Aaa… i bym zapomniał. Kogoś wam przedstawię – uśmiechnął się do mnie. Podeszłam bliżej niego. – To Marta, moja ukochana córka – oświadczył z dumą.
Miałam ochotę się roześmiać, widząc wybałuszone oczy Haina i zdziwienie reszty zawodników.
- Bartosz – podszedł do mnie szatyn i wyciągnął rękę.
- Myślałam, że Krzysiek – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Radzio aż parsknął.
- Widzę, że nie jesteś taka zielona.
- Mniej niż wy i wasze stroje – spojrzałam po zgromadzeniu. – Znam was. Hernan, Mariański, Skup, Gunia, Ferens, no, pan Gruszka – prawie się ukłoniłam przed reprezentacyjnym atakującym i wymieniłam wszystkich z nazwiska. Prawie.
- A ja? – spytał brunet, licząc na moją pomyłkę.
- Hmm… Mr. Middle Black, you know, I like a kebab – odparłam ku uciesze pozostałych.
- Stary, ale ci dowaliła – Wojtek zwijał się ze śmiechu. – Udała się trenerowi.
- No, no. Chyba oczywiste – odparł mój ojciec, po czym zabrał moje rzeczy i mogliśmy jechać do niego. Na pożegnanie pomachałam im i mrugnęłam do trochę zamyślonego środkowego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I co wam mogę jeszcze powiedzieć? Coś nowego spod mojej ręki :)
Całkiem świeżutkie dodam! Parę odcinków już powstało :) Uprzedzam, że będzie dość krótkie w porównaniu z uciekającą panną młodą czy troszkę złości morze miłości.
Zobaczymy, jak to będzie ;) Piszcie, czy się podoba!
P.S. Zalecam skorzystanie z zakładki "Informowani". Aby mi i wam żyło się lepiej ;)

No to trzymajcie się ciepło ;)

13 komentarzy:

  1. Lama:D przepraszam :D ale on i Feru są tacy jak hmmm zakochańce w sobie :D pokochaj zwierzaka:D wybacz, ale miałam brechta jak nie wiem :D muszę się przełamać :D ale jak Hi Hain Ci zaimponował swoją dżentelmeńską postawą:D ale od razu mu wpadłaś w oko:D hahahahaha nie no oni są uroczy:D tak z WŁASNĄ córką będą robili to na biurku;p ech niech Piotrek myśli, a Feruch sobie znajdzie kobietę bo mu już bije :D cudnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Moja ukochana córcia" jest moją faworytką. Ktoś musi utemperować Piotrusia, coby nie szarżował za bardzo :D
    Zapowiada się całkiem fajnie. Sądziłam, że nieco dłużej potrzymają chłopaków w niepewności, niż do końca treningu. Ale jest jak najbardziej pozytywnie :)
    Niech żyje gaszenie Haina!
    Ściskam, Anna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, jezu, jezuuuuuuuuuuuuuuuuuu :D Kocham Cię :D Hahahhahaha leżę i ryczę, rozwalona na części pierwsze totalnie. Hain^^ HAhahahha ciapola z siebie zrobił, ale taki słodki przy tym :D I dziurawa opona^^ Kobieto, brałaś coś, czy zapomniałaś wziąć?? :D Oooo już możesz się czuć dręczona o drugiego plejrea, you know :D Kochanka^^ Ooo Ferens! Już sie zamykam:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba..? To jest świetne! Uwielbiam to, a dopiero początek. Jego zachowanie było urocze ;D No a Marta jest genialna, będzie ciekawie :D Awww.. ja chcę już ciąg dalszy !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha opowiadanie o Hainie i Ferensie no no ; d .
    Się uśmiałam miałam mega beke jak to czytałam ;D
    Mr.Middle Black hahahaha leże !
    No to kolejny zajebisty suprajs* z twojej strony z okazji Walętynek *:D
    No to czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D
    Pozdrowienia Wredota


    * błąd zamierzony , żeby nie było :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie, co Ty bierzesz? Ja też chcę :P
    Czytając to miałam taką pompę że szok. Noo Piotrusia trzeba troszkę utemperować. Hahaha. Brak mi słów. Uwielbiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś ciekawego :D
    Siedzę i się śmieję, z głupoty Haina najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Hain, Hain, Hain. Co z Ciebie wyrósł za dziwny stwór. Swoją drogą to faktycznie ma skubany długie rzęsy, których mu mega zazdroszczę -.-
    Ale nie można mieć wszystkiego. Świetnie się zapowiada i jakbyś chciała więcej Bartosza Krzyśka dać to proszę, nie krępuj się i nie ograniczaj. Ja chętnie o tym poczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie podoba mi się, jest straszne, nudne i takie fe, no! Żartuję, po prostu wolałabym Pita, choć Hain nie jest zły, więc czekam na ciąg dalszy:**

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha o proszę mamy naszą olsztyńską parę! Jak ja tych obu Panów uwielbiam, dlatego oczywiście masz mnie informować o następnych odcinkach bo ja z przyjemnością będę o Olsztynie czytać. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo co ja tu widzę. Jedna z nielicznych autorek, która pisze o klubie z Olsztyna. Jak najbardziej będę czytać, szkoda że krótsze odcinki, ale ja jestem z takie założenia , iż : Gdy piszesz krótsze, to lepiej się czyta, mniej czasu Ci zabiera ( a na pewno trochę Ci go brakuje) no i blog się tak nie nudzi. Jest krótki, zwięzły i na temat. Po prostu mi się tak lepiej prowadzi taką twórczość :)
    Jeżeli uraziłam, bądź twierdzisz inaczej to z góry przepraszam, miałam co innego na myśli.
    Pozdrawiam, a w między czasie zapraszam na
    www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com

    Mania :*

    OdpowiedzUsuń
  12. "Wyczuwam pracę nadgarstkiem wieczorem" hahahaha tekst rozdziału!
    Sesja skończona, to się nowe opowiadania zaklada, co? :D
    Ale to dobrze, bo już brakowało mi pomysłów, co robić, żeby nie robić referatu i przypomniałam sobie o Twoim opowiadaniu. Wybawicielko! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże, już to uwielbiam! *.* Nie dość, że sama śmiechawa, to na dodatek OLSZTYN! ♥ Marto, ty wiesz, że mnie udobruchać, w każdym znaczeniu tego słowa. :P
    Nie wiem, co ci siatkarze biorą, ale ja chcę to samo! Ja się pytam, jak można być w dorosłym wieku aż tak niemoralnym? Przecież to wielkoludy z zapałem nastolatków, tylko o jednym mogliby nawijać. Hm, ale z drugiej strony, ja takich lubię, nawet bardzo. :P
    Coś mi się wydaje, że Marta zawojuje w tym klubie. Mr. Middle Black, szykuj się! :D

    OdpowiedzUsuń