- Czołem drużyno – zawołał brunet,
wchodząc do szatni.
Koledzy odpowiedzieli mu na
powitanie, a on jak zwykle strzelił któremuś gumą od spodenek.
- Hain! Opanuj zboczenie –
burknął Bartosz.
- Spokojnie, kotku, dalej wolę
kobiety. Także nic z tego – poklepał atakującego po plecach na pocieszenie i
poszedł sam się przebrać na swoje miejsce.
- Widzę, że dotarłeś – zaśmiał się
jego współlokator.
- Nie chciałeś na mnie poczekać,
to sobie poradziłem sam – burknął środkowy.
- Nie bocz się. Będziesz chciał
do jedzenia coś innego prócz kebaba to przyleziesz!
- Feru, wiesz, że cię kocham –
przytulił blondyna na siłę.
- Ktoś wolał kobiety – krzyknął jeden
z zawodników.
- Co wy wiecie o miłości… Phi – chłopak
rozpiął torbę i wyciągnął strój. – Cholera, buty zostały pod siedzeniem.
Zerwał się z miejsca i pognał do
samochodu na parkingu. Szybko znalazł zgubę. Zamykał już pojazd, gdy dobiegł go
odgłos butów na obcasie. Odwrócił się z ciekawości, prosząc, by to nie była
dziennikarka. Nie miał ani czasu ani ochoty na wywiady.
Nieznajoma szatynka kroczyła
pewnie w stronę wejścia na halę. Brązowe kozaki na wysokim obcasie, szary
płaszczyk w kratkę, kolorowy szalik i burza lekko kręconych włosów, opadających
na plecy.
- Elegancka pani zima – mruknął pod
nosem, ruszając za nią. Dogonił ją na tyle, że nim zdążyła wyciągnąć dłoń w
stronę drzwi, on chwycił szybko za klamkę i otworzył je przed dziewczyną.
Zaskoczona spojrzała w bok na niego. Niebieskie oczy skryte za okularami w
granatowych oprawkach nie wyglądały wcale groźnie.
- Proszę bardzo – siatkarz wskazał
głową na przejście.
- Dziękuję – odpowiedziała z
uśmiechem.
Gdy znaleźli się w holu, rozpięła
płaszcz, a Piotrek mógł uważniej jej się przyjrzeć.
- Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie
znajduje się gabinet trenera Radka Panasa? – spytała go nagle, wyrywając z zamyślenia
i lustrowania jej osoby.
- Jeżeli jeste… Jeżeli pani jest
z gazety, to radziłbym najpierw się umówić przez sekretarza – odparł.
- Nie, zapewniam cię, że nie
jestem z gazety – powiedziała wyraźnie rozbawiona.
- Na końcu korytarza, na lewo od
drzwi na salę – wskazał dłonią brunet. Potem obserwował jak zgrabnym krokiem
kroczy we wskazaną stronę.
- Panowie, jaką sztukę sobie
Radzio skołował – poinformował, wchodząc do szatni.
- Co? Przecież ma żonę – odparł Dawid.
- Żona, nie żona, spotkanie w
gabineciku na pewno będzie bardzo miłe – zażartował informator, przebierając
się na dobre.
- Na pewno w jakimś interesie
przyszła – stwierdził racjonalnie Wojtek.
- Ja bym chętnie ten interes z
nią załatwił.
- Nie zdradzaj mnie – przyjmujący
dźgnął go między żebra.
Wchodząc na parkiet, zastali już
trenera pochylonego nad zestawem kartek. Jak zawsze intuicyjnie zaczęli
samodzielnie rozciąganie.
- Dzień dobry, panowie. Zaczniemy
standardowo, potem poćwiczymy kilka zagrań z rozgrywającymi. Chyba nie muszę
powtarzać, że macie dobrze rozgrzać całe ciało, a nie wybiórczo? – powitał ich
Panas.
Sypacze stali po obu stronach
siatki i wystawiali piłki do czekających w kolejce chłopaków, a Libero próbowali
przyjmować te ataki. Co jakiś czas szkoleniowiec wprowadzał innowacje albo
rozmawiał z niektórymi zawodnikami.
Piotr szykował się do ataku ze
środka. Odbił piłkę, a Hernan miał mu ją po chwili wystawić, jednak ten
pierwszy zupełnie się rozkojarzył, widząc szatynkę z rana, idącą ku boisku.
Szare rurki i chabrowy sweterek podkreśliły kształty, których obserwacją zajął
się Hain, w efekcie czego dostał piłką w głowę. Koledzy z drużyny zanieśli się
śmiechem, on sam zrobił głupią minę, łapiąc chwilowe spojrzenie dziewczyny,
parskającej śmiechem. Zdecydowanie nie była wieszakiem na ubrania ani
kościotrupem a wręcz przeciwnie, posiadała bardzo kształtną sylwetkę, tam gdzie
trzeba było.
- Fajny tyłek, nie? – szepnął do
bruneta Ferens. Przez chwilę obaj wlepiali wzrok w tył dziewczyny.
- Chętnie bym się do niej
poprzytulał – odpowiedział.
- Wyczuwam pracę nadgarstkiem
wieczorem – zarechotał blondyn.
- Uważaj, żeby ci się opona nie
przedziurawiła – odgryzł się środkowy.
~#~#~#~
Świeże powietrze! Z radością
wciągnęłam w płuca dawkę tlenu z mniejszą ilością szkodliwych dodatków, niż
zwykle dostarczałam organizmowi. W końcu to warmińsko-mazurskie., zielone płuca
Polski, podobno.
W zasłużone dwa tygodnie wolnego,
po sesji zaliczonej w pierwszych terminach, postanowiłam nacieszyć tatę moją
obecnością. Tak dawno się nie widzieliśmy, że z chęcią spędziłam te kilka
godzin za kierownicą.
O miejscowej drużynie wiedziałam
bardzo wiele. Z Plusligą byłam na bieżąco, tak samo jak z nowinkami klubowymi.
Kilka dni wstecz słuchałam audycji uniwersyteckiego radia z dwoma z zawodników.
Można się było popłakać ze śmiechu. Wchodząc do Uranii spotkałam jednego z
nich, więc musiałam powstrzymać skojarzenia, żeby się nie roześmiać jak
wariatka.
Przyznałam w duchu, że faktycznie
wielkie to i przystojne. Swoją drogą miał dłuższe rzęsy niż ja, o nogach nie
wspominając. Sprawiedliwości na świecie nie było od dawna. Mimo wszystko
sprawiał wrażenie sympatycznego i dokładnie takiego wariata, jakim był w radio.
Pokierować, pokierował mnie
dobrze, ale niestety ojca u siebie nie było. Za to zatrzymał mnie prezes, zapraszając
na kawę i ciastko. Doceniłam gest, racząc go miłą pogawędką w jego gabinecie.
Przy okazji dowiedziałam się, że tata od rana był na hali, gdzie już teraz trenowali
chłopacy.
Szłam niepewnie w stronę
zamyślonego pana trenera. Widziałam zaciekawione spojrzenia chłopaków i
kompletnie zagapionego Piotrka, obrywającego piłką. Strapiła go myśl, że zrobił
z siebie głupka. Tymczasem podeszłam cicho i zakryłam rękoma oczy coachowi chłopaków.
- Co jest?
- Zgadnij kto? – spytałam ze
śmiechem.
- Martuś? A już myślałem, że to
któryś z tych pajaców – odparł odwracając się w moją stronę. Od razu mocno mnie
przytulił i pocałował w policzek.
- Cześć, tato.
- Przedstawić cię im? – spytał.
- Może pod koniec. Niech jeszcze
pofantazjują, że jestem twoją kochanką – odparłam.
- Znając ich, to wszystko
możliwe. Jak ty mi wyładniałaś córuś – ciągle obejmował mnie ramieniem.
- Gdzie tam. Jestem taka sama,
jak byłam.
Ojciec nie oszczędzał swoich
podopiecznych do końca treningu. Taryfę ulgową mieli tylko ci, którym coś
doskwierało. Powoli do mojego nosa docierał zapach ich spoconych ciał. Plamy na
ich koszulkach tylko potwierdzały solidnie przepracowany czas. Z uśmiechem
podawałam co kilkanaście sekund piłki, lecące w moim kierunku.
- No, koniec na dzisiaj, możecie
się rozciągać i iść do szatni – zadecydował tata. Radość siatkarzy była wielka.
Podniosłam się z krzesełka.
- Aaa… i bym zapomniał. Kogoś wam
przedstawię – uśmiechnął się do mnie. Podeszłam bliżej niego. – To Marta, moja
ukochana córka – oświadczył z dumą.
Miałam ochotę się roześmiać,
widząc wybałuszone oczy Haina i zdziwienie reszty zawodników.
- Bartosz – podszedł do mnie
szatyn i wyciągnął rękę.
- Myślałam, że Krzysiek –
wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Radzio aż parsknął.
- Widzę, że nie jesteś taka
zielona.
- Mniej niż wy i wasze stroje –
spojrzałam po zgromadzeniu. – Znam was. Hernan, Mariański, Skup, Gunia, Ferens,
no, pan Gruszka – prawie się ukłoniłam przed reprezentacyjnym atakującym i
wymieniłam wszystkich z nazwiska. Prawie.
- A ja? – spytał brunet, licząc
na moją pomyłkę.
- Hmm… Mr. Middle Black, you
know, I like a kebab – odparłam ku uciesze pozostałych.
- Stary, ale ci dowaliła – Wojtek
zwijał się ze śmiechu. – Udała się trenerowi.
- No, no. Chyba oczywiste –
odparł mój ojciec, po czym zabrał moje rzeczy i mogliśmy jechać do niego. Na
pożegnanie pomachałam im i mrugnęłam do trochę zamyślonego środkowego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co wam mogę jeszcze powiedzieć? Coś nowego spod mojej ręki :)
Całkiem świeżutkie dodam! Parę odcinków już powstało :) Uprzedzam, że będzie dość krótkie w porównaniu z uciekającą panną młodą czy troszkę złości morze miłości.
Zobaczymy, jak to będzie ;) Piszcie, czy się podoba!
P.S. Zalecam skorzystanie z zakładki "Informowani". Aby mi i wam żyło się lepiej ;)
P.S. Zalecam skorzystanie z zakładki "Informowani". Aby mi i wam żyło się lepiej ;)
No to trzymajcie się ciepło ;)
Lama:D przepraszam :D ale on i Feru są tacy jak hmmm zakochańce w sobie :D pokochaj zwierzaka:D wybacz, ale miałam brechta jak nie wiem :D muszę się przełamać :D ale jak Hi Hain Ci zaimponował swoją dżentelmeńską postawą:D ale od razu mu wpadłaś w oko:D hahahahaha nie no oni są uroczy:D tak z WŁASNĄ córką będą robili to na biurku;p ech niech Piotrek myśli, a Feruch sobie znajdzie kobietę bo mu już bije :D cudnie:)
OdpowiedzUsuń"Moja ukochana córcia" jest moją faworytką. Ktoś musi utemperować Piotrusia, coby nie szarżował za bardzo :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem fajnie. Sądziłam, że nieco dłużej potrzymają chłopaków w niepewności, niż do końca treningu. Ale jest jak najbardziej pozytywnie :)
Niech żyje gaszenie Haina!
Ściskam, Anna.
Jezu, jezu, jezuuuuuuuuuuuuuuuuuu :D Kocham Cię :D Hahahhahaha leżę i ryczę, rozwalona na części pierwsze totalnie. Hain^^ HAhahahha ciapola z siebie zrobił, ale taki słodki przy tym :D I dziurawa opona^^ Kobieto, brałaś coś, czy zapomniałaś wziąć?? :D Oooo już możesz się czuć dręczona o drugiego plejrea, you know :D Kochanka^^ Ooo Ferens! Już sie zamykam:D
OdpowiedzUsuńPodoba..? To jest świetne! Uwielbiam to, a dopiero początek. Jego zachowanie było urocze ;D No a Marta jest genialna, będzie ciekawie :D Awww.. ja chcę już ciąg dalszy !! ;)
OdpowiedzUsuńhahaha opowiadanie o Hainie i Ferensie no no ; d .
OdpowiedzUsuńSię uśmiałam miałam mega beke jak to czytałam ;D
Mr.Middle Black hahahaha leże !
No to kolejny zajebisty suprajs* z twojej strony z okazji Walętynek *:D
No to czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D
Pozdrowienia Wredota
* błąd zamierzony , żeby nie było :P
Kochanie, co Ty bierzesz? Ja też chcę :P
OdpowiedzUsuńCzytając to miałam taką pompę że szok. Noo Piotrusia trzeba troszkę utemperować. Hahaha. Brak mi słów. Uwielbiam. :**
Coś ciekawego :D
OdpowiedzUsuńSiedzę i się śmieję, z głupoty Haina najbardziej.
Oj Hain, Hain, Hain. Co z Ciebie wyrósł za dziwny stwór. Swoją drogą to faktycznie ma skubany długie rzęsy, których mu mega zazdroszczę -.-
OdpowiedzUsuńAle nie można mieć wszystkiego. Świetnie się zapowiada i jakbyś chciała więcej Bartosza Krzyśka dać to proszę, nie krępuj się i nie ograniczaj. Ja chętnie o tym poczytam :D
Nie podoba mi się, jest straszne, nudne i takie fe, no! Żartuję, po prostu wolałabym Pita, choć Hain nie jest zły, więc czekam na ciąg dalszy:**
OdpowiedzUsuńHahaha o proszę mamy naszą olsztyńską parę! Jak ja tych obu Panów uwielbiam, dlatego oczywiście masz mnie informować o następnych odcinkach bo ja z przyjemnością będę o Olsztynie czytać. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOoo co ja tu widzę. Jedna z nielicznych autorek, która pisze o klubie z Olsztyna. Jak najbardziej będę czytać, szkoda że krótsze odcinki, ale ja jestem z takie założenia , iż : Gdy piszesz krótsze, to lepiej się czyta, mniej czasu Ci zabiera ( a na pewno trochę Ci go brakuje) no i blog się tak nie nudzi. Jest krótki, zwięzły i na temat. Po prostu mi się tak lepiej prowadzi taką twórczość :)
OdpowiedzUsuńJeżeli uraziłam, bądź twierdzisz inaczej to z góry przepraszam, miałam co innego na myśli.
Pozdrawiam, a w między czasie zapraszam na
www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com
Mania :*
"Wyczuwam pracę nadgarstkiem wieczorem" hahahaha tekst rozdziału!
OdpowiedzUsuńSesja skończona, to się nowe opowiadania zaklada, co? :D
Ale to dobrze, bo już brakowało mi pomysłów, co robić, żeby nie robić referatu i przypomniałam sobie o Twoim opowiadaniu. Wybawicielko! :D :*
Boże, już to uwielbiam! *.* Nie dość, że sama śmiechawa, to na dodatek OLSZTYN! ♥ Marto, ty wiesz, że mnie udobruchać, w każdym znaczeniu tego słowa. :P
OdpowiedzUsuńNie wiem, co ci siatkarze biorą, ale ja chcę to samo! Ja się pytam, jak można być w dorosłym wieku aż tak niemoralnym? Przecież to wielkoludy z zapałem nastolatków, tylko o jednym mogliby nawijać. Hm, ale z drugiej strony, ja takich lubię, nawet bardzo. :P
Coś mi się wydaje, że Marta zawojuje w tym klubie. Mr. Middle Black, szykuj się! :D