piątek, 5 lipca 2013

Happy Birthday Dorota



Znudzona siedziała w swoim pokoju, słuchając ukochanej playlisty. Mimo, iż obchodziła 20 urodziny, wcale nie miała planów na wieczór. Znajomi rozjechali się po świecie na wakacyjne podróże, nim ona zdążyła zaprosić ich na swoją imprezę. Mogliby pamiętać, sami z siebie wcześniej. Czasem nie warto było oczekiwać zbyt wiele od ludzi.
W zamrażalce czekało pudełko ulubionych lodów brunetki, a w lodówce chłodził się mini-szampan. Dorota westchnęła sama do siebie, przeglądając listę filmów, by wybrać coś dla siebie na wieczór. Gdy zagłębiła się w jeden z opisów akcji, ktoś zadzwonił do drzwi.
- Eee…?
Zszokowana spoglądała na gości. Na klatce stały dwa wyszczerzone wielkoludy, które natychmiast władowały się do środka.
- Szykuj się mała, idziemy na imprezę – rzucił środkowy.
- Chyba jednak nie. Nie wiem, co wam się zrodziło w waszych chorych główkach, ale ja nigdzie się nie ruszam. Możecie wracać do siebie – zaprotestowała.
- Doris, ja cię proszę. Przyjechaliśmy tu specjalnie dlatego, iż nasza urocza poczwarka  ma urodziny i staje się coraz smaczniejszym kąskiem dla samców. Musimy cię chronić!
Amerykanin trzymał ją za ramiona i przemawiał jak najbardziej poważnym tonem. Spoglądała w jego brązowe tęczówki, czekając aż nie da rady utrzymać tej srogiej miny.
- Paul, nie jestem żadną poczwarą! – warknęła. – I wolałabym się przespać z tymi samcami niż z którymkolwiek z was!
- Ej, ej, spokojnie. Po co te nerwy. Przecież ma być miło – Wrona próbował załagodzić sytuację. – Na pewno nie masz ochoty na urodzinowy melanż z dwoma największymi ciachami Plusligii?
- Co? Hahaha. Dobre sobie. Ciachem to co najwyżej może być Winiar, a nie wy, przepiórki – wybuchła śmiechem.
- Stop. Zaraz się obrazimy i sobie wyjedziemy.
- Najpiękniejsi może nie jesteście, ale najbrzydsi też nie – rzuciła, klepiąc obu po ramionach. – Mogę ubrać dekolt? – krzyknęła już z sypialni.
- A dasz pomacać?
Nie wiedziała, jak tych dwóch zgadało się na dzisiaj, ale nawet im ten pomysł się udał. Nie poszli do klubu. Łazili po wszystkich klubach jakich się dało! Gdy ostatni okazał się lokalem dla gejów, wypadli z niego w trójkę ze śmiechem.
- Zupełnie nie rozumiem, Lotman, dlaczego nie chciałeś podać mu swojego numeru – zachichotała, przypominając sytuację sprzed paru minut.
- Taka przystojna partia może ci się już nie trafić – kontynuował Andrzej.
- Leczcie się, naprawdę.
Obrażony brunet pomaszerował żwawo do siebie. Para goniła go dobre kilka minut, zanim łaskawie się zatrzymał.
- Nie gniewaj się, kochany – buziak w policzek od dziewczyny, potrafił zdziałać cuda.
- Skoro tak się ma sytuacja… To wbijamy teraz tu! – ożywił się przyjmujący i wciągnął towarzyszy do kolejnego głośnego, kolorowego miejsca.
- Ja też dostanę buzi? – spytał zielonooki.
- Chyba w czoło, Gawronie – mrugnęła do niego, przeciskając się przez tłum.
Po chwili stanęła jak wryta. Przy stolikach zajmowanych w większości przez samych mężczyzn zamontowane były… rury. Tańczyły na nich roznegliżowane tancerki. Trafili do klubu go-go!
- O nie, ja tu nie zostanę ani minuty dłużej – zaprotestowała solenizantka.
Siatkarze za to stali wpatrzeni jak ciele w malowane wrota. Westchnęła głęboko, przewracając oczyma.
- Nie widzieliście nigdy gołej baby? – jęknęła.
- Jakoś tak się ostatnio złożyło, że nie było okazji – wymruczeli.
- Błagam was, idźmy stąd. Zatańczę wam w mieszkaniu, jeśli chcecie, ale wracajmy już – rzuciła zdesperowana.
- Nie śmiemy odmówić.

Wtoczyli się do salonu lekko chwiejnym krokiem. Każde z nich miało pewną ilość alkoholu w krwiobiegu.
- Rozumiem że wy i wasze odwłoki chcecie tu nocować? – spytała brunetka.
- Jeśli byłabyś tak kochana i nas przygarnęła. Słyszeliśmy, że masz duże łóżko – zagaił Amerykanin.
- Marzyciele. Chyba nie sądzicie, że was wpuszczę pod swoją kołdrę?
- Helo, przecież miałaś nam zatańczyć – przypomniał sobie Wrona.
- Przykro mi, rury brak. Dobranoc – rzuciła się szybko w stronę drzwi do swojej sypialni.
- Nie tak szybko, moja panno – coś przygniotło ją do zimnej ściany.
Dorota podniosła głowę do góry i napotkała twarz o ciemnej karnacji. Powoli zniżył się do niej, by skraść oniemiałej dziewczynie całusa.
- Mmm – zdążyła wymruczeć podczas połączenia ich ust.
- Łośman, nie bałamuć jej tam!  A przynajmniej nie sam!
Po chwili dwa siatkarskie ramiona zaprowadziły ją do pokoju. Niepewnie stanęła przy łóżku, sama nie wiedząc, czego się po zawodnikach spodziewać.
- Dorotko, to ja będzie z tym tańcem? My byśmy bardzo chcieli zobaczyć to i owo, a po co nam obce baby, skoro taka piękność u boku? – bajerował środkowy, próbując ściągnąć z niej koszulkę.
Spodobał jej się jego zarost drażniący policzki. Zanurzyła rękę w jego włosach, by przybliżyć jego twarz do siebie. Szybko odczytał intencje przyjaciółki i sam zainicjował pocałunek. Ktoś za nimi fuknął cicho.
- Dobra panowie. Siadajcie wygodnie, przygotujcie pieniądze. Tak wam zatańczę, że postawicie namioty – zaśmiała się, przybierając ponętną pozę.
Ze swojego telefonu puściła jedną z ulubionych piosenek, która miała ułatwić jej występ. Drinki dodały jej odwagi, gdyż kompletnie nie poczuła skrępowania, zrzucając z siebie pewne elementy ubioru. Dwie pary oczu świdrowały na wylot jej ciało, odziane w pewnym momencie w samą bieliznę. Ośmieliła się nawet podejść do nich i usiąść każdemu po kolei na kolanach.
Westchnęła czując dłonie Andrzeja na swoich piersiach, a potem na zapinaniu od stanika. W końcu doprowadził do tego, że pieścił jej nagi biust, a ona kompletnie straciła rozum. Mogła tylko oddychać szybko, pojękując cicho. Doznania nasiliły się, gdy druga para męskich rąk spoczęła na jej ciele. Nie miała siły protestować. W końcu nieśli jej przyjemność.
- Nie możemy… - wyrwało się brunetce, gdy zaczęli prowadzić ją w stronę łóżka.
- Możemy, możemy. Dla nas to nie problem. Podzielimy się tobą – Lotman zsunął swoją dłoń pod jej majtki.
W odpowiedz jęknęła przeciągle i zacisnęła uda na jego ręce. On niestrudzenie badał palcami jej kobiecość, doprowadzając ją do niesłychanej rozkoszy. W końcu pozbyli się jej zbędnych majtek, przy okazji nie zapominając o swoim odzieniu. Dorota przejechała dłońmi po ich klatkach piersiowych, nasłuchując pomruków zadowolenia, które przybrały na sile wraz z ruchem w dół jej rąk. Tak niewiele im trzeba było do szczęścia.
Jedne męskie usta stapiały się z jej wargami, a drugie znajdowały się między jej nogami. Oba języki wdzierały się w jej wnętrze, a dziewczyna powoli traciła świadomość. W najśmielszych snach, nie przypuszczała, że dojdzie do takiej sytuacji.
Dwóch kochanków naraz chyba przekładało się na ilość przeżytych orgazmów. Nie zamierzali zamęczyć jej na śmierć. Każdy znalazł sposób, by zaspokoić pragnienia, zachowując przy tym przeżywanie nieopisanej przyjemności. Technikę kochania się każdy miał inną, ale nie uznawała żadnej za gorszą. Doskonale wyczuwała, kiedy się zmieniają i rozpoznawała, który tym razem postanowił ją wypełniać.

###

                Przeciągnęła się leniwie, podnosząc się na łóżku. Z innej części mieszkania dobiegały mało zrozumiałe głosy. Brunetka dostrzegła na zegarku godzinę dziewiątą. Z wielką chęcią przymknęłaby powieki jeszcze na chwilę i oddała się błogiemu lenistwu.
Promienie słońca swobodnie panoszyły się po pomieszczeniu, nie napotykając przeszkody w podciągniętej rolecie. Kryształki, zawieszone przy karniszu z firanką, dawały tęczowe błyski na ścianie. Kobieta wciągnęła w nozdrza zapach dochodzący zapewne z kuchni.
- Mamo, a tatuś robi bałagan w kuchni – niespodziewanie w drzwiach zjawiła się mała dziewczynka.
- Ale jak to, słoneczko?
- Mówiłem ci, ty żmijo mała, żebyś oglądała bajkę – syknął siatkarz, goniąc córkę. – O, cześć kochanie.
- Ktoś mi powie, o co tu chodzi? – zdezorientowana przypatrywała się rodzinie.
- To ja pójdę na tą bajkę!
Tupot małych stóp poniósł się po mieszkaniu, a para została sam na sam. Przyjmujący podszedł do łóżka, przysiadając z boku. Uśmiechnięty spojrzał na ukochaną.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Dorciu.
Ostrożnie ucałował jej usta, powoli delektując się słodyczą pocałunku. Pieszczoty przeniesione w okolice szyi i obojczyka spowodowały pomruk zadowolenia małżonki.
- Dziękuję, Miśku. Powiedz, że nie zdemolowałeś kuchni?
- Skąd. Ubierz się ze spokojem i zapraszam na śniadanie – odparł tajemniczo brunet.
Na stole zastała dekoracyjną serwetkę i przystrojone dla niej miejsce. Kilka kanapek w kształcie serca, sok z kolorową słomką oraz czekoladowa muffinka ze świeczką utkniętą na jej czubku. Obok krzesła stała Kamilka z laurką w ręce, nerwowo przebierająca nóżkami. Dorocie zebrały się łzy w oczach, widząc to wszystko. Oni tak się starali, a to wszystko z okazji jej urodzin. Równie dobrze mogliby zapomnieć, ale to nie było w ich stylu.
- Jesteście kochani – utonęła w uścisku dziewczynki.
Przytuliła pociechę do siebie z całej siły. Nieopisane uczucie, gdy ktoś kogo kochasz od pierwszych chwil spędzonych w twoim brzuchu, odwdzięcza ci się tak samo silnym uczuciem.  Razem z Michałem stworzyli swój mały promyk słońca i życie nabrało zupełnie innego sensu.
Na to wszystko dołączyły silne ramiona mężczyzny, tulącego dwie najważniejsze kobiety w swoim życiu. Czuł się spełnionym ojcem, chociaż nie powiedziałby złego słowa na kolejne maleństwo. Zamierzał cieszyć się z tego, co dostał od losu i tego, co przyjdzie z czasem.
- Wieczorem Kamę zabierają moi rodzice – szepnął mężczyzna.
- Doprawdy? A my co wtedy będziemy robić?
- Będziesz mogła wykorzystać swój prezent – wcisnął w jej ręce średniej wielkości torebeczkę.
- Nie musiałeś – odparła małżonka, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Winiarski, ty zboczeńcu! – poniosło się po mieszkaniu.
Dorota w łazience rozpakowała prezent, szykując się na przymiarkę. W jej dłoniach leżał komplet bardzo skąpej bielizny w czarnym kolorze. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Co się stało, kurczaczku? – usłyszała pod samymi drzwiami.
- Nie spytam, kiedy i gdzie to kupiłeś.
- Nie podoba ci się? Tak się starałem. Sam wybrałem! – ekscytował się siatkarz.
- Nie wątpię – zaśmiała się kobieta. – Co ja mam z tym zrobić?
- Jak to, co? Przymierzyć i zjawić się na kolacji, bo podaję do łóżka.
Faktycznie, nie żartował. W momencie, gdy brunetka niepewnie uchyliła drzwi łazienkowe, on zjawił się w progu z tacą pełną przysmaków. Widziała, jak zaświeciły mu się oczy, a na usta wpełzł kokieteryjny uśmieszek.
- W takim wypadku to ja chyba mam zbyt dużo na sobie – zażartował, odkładając jedzenie na nocny stolik.
- Da się to załatwić – odparła jego żona, podchodząc do niego i przytulając się od tyłu. Masując dłońmi jego tors, jednocześnie ściągnęła mu koszulkę. Masowała jego plecy, barki, brzuch, a on cierpliwie przyjmował te czułe gesty. W końcu odwrócił ją przodem do siebie i wpił zachłannie w usta. W tym momencie rozległy się dwa sygnały przychodzącej wiadomości.
- Zaraz wracam – rzuciła kobieta, udając się w stronę swojego telefonu.

„Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Oby okazały się prawie tak samo miłe, jak te 4 lata temu. Może mąż podoła :P Szalej kochana :*. Paul.”

„Najpiękniejszej solenizantce chciałbym życzyć kolejnych szalonych lat ze starą ekipą, szczęścia, pociechy z córeczki oraz powstrzymania się od zdrady męża, gdy się spotkamy ;) Twój Endriu :*

Roześmiała się w głos. Zainteresowany tym zachowaniem Michał, podszedł do niej.
- Co się dzieje?
- Życzenia od chłopaków.  Zdaje się, że coś nam przerwali, hmm? – zacisnęła dłoń na pośladku przyjmującego.
- Chyba jedzenie.
Musiała przyznać. Tamtych urodzin nic nie było w stanie przebić i zapamięta je do końca życia. Jednak teraz miała Michała, stanowili szczęśliwą rodzinę i ani myślała o przygodach na boku. Wystarcza jej jeden mężczyzna. Ten właśnie, który smarował jej dekolt i swoją klatkę piersiową czekoladą, wkładał czereśnie za uszy i serwował kawałki owoców prosto do ust.
- Ty mój  kucharzu – dźgnęła go między żebra.
- Podobno jesteś głodna – poruszył brwiami.
- Tak, więc inne części ciała też będziesz musiał zaserwować.
Oblizała wargi językiem, uważnie spoglądając mu w oczy, nim dotknęła jego skóry. Wzdrygnął się lekko pod wpływem jej pieszczot. Dzisiaj zamierzał pozwolić jej na wszystko, na co najdzie ją ochota. W końcu miała swoje święto.
- Michał!

Uwielbiał, gdy widział na jej twarzy wyraz zadowolenia, gdy krzyczała z rozkoszy jego imię. Tylko on miał prawo doprowadzać ją do takiego stanu. Kochał się z nią pół nocy, aż oboje nie opadli z sił. Nie raz w wyobraźni obraz jej twarzy z włosami smagającymi go po skórze, poruszającej się miarowo w harmonii z jego ruchami, będzie mu towarzyszył podczas samotnych nocy wyjazdowych.

##################

Titto,
tym oto powyższym tekstem
chciałam ci złożyć najwspanialsze życzenia urodzinowe :* Spełnienia marzeń :)