Za każdym razem, gdy patrzył w
lustro, przypominały mu się słowa Panasówny. Nie mógłby powiedzieć, że mu nie
schlebiały. Bardziej rozważał fakt, iż to jej spodobało się coś w nim. Po
tamtym wieczorze miał pewność, że jakoś na nią działa, a ona zdołała tego
ukryć, na jego szczęście. Postanowił być ostrożniejszy, co pokazał na kilku
kolejnych treningach. Nie osaczał Marty swoją osobą, tylko po prostu od czasu
do czasu pojawiał się obok, zagadał czy poodbijał.
Radosław, ku uciesze zielonej
ekipy, wykorzystał obecność córki na treningach i nie raz, nie dwa trochę z
nimi trenowała, odbijała, gdy brakowało pary. Mężczyzna wiedział, że szatynka
lubi siatkówkę, więc chciał uatrakcyjnić jej pobyt.
Chłopcy zaakceptowali ją i
polubili w ekspresowym tempie, więc nie było żadnych problemów. Zupełnie jakby
była z nimi od zawsze, a oni nie pamiętali czasu sprzed jej przyjazdu.
Zwłaszcza czołowa para wariatów zespołowych zabiegała o uwagę dziewczyny i
wdała się z nią w bliższe relacje.
- Uważaj – krzyk przestrogi
rozległ się koło jej ucha, a potem ktoś odbił piłkę zmierzającą w stronę jej
głowy. Środkowy nie mógł pozwolić, by stała się jej krzywda, więc wyeliminował
zagrożenie. Gdy Marta się odwróciła, zobaczyła tylko ten hainowski uśmiech.
~#~#~#~
Zdecydowanie nie żałowałam
przyjazdu na północno-wschodni kraniec Polski. Mogłam podziwiać spełniającego
się zawodowo ojca, robiącego to, co kochał i jego wspaniałych podopiecznych.
Miejsce w tabeli zupełnie nie odzwierciedlało ich starań i zaangażowania.
Przed zbliżającym się meczem z
Lotosem Trefl Gdańsk otrzymałam bilet na mecz z poleceniem stawienia się na
biało-zielono i głośnego kibicowania. Wygrana za 3 punkty stanowiła szansę
liczenia się jeszcze w walce o play offy. Życzyłam im tego z całego serca.
Dostałam nawet koszulkę od Piotrka, co uważnym spojrzeniem skwitował mój czujny
rodzic. Podziękowałam zatem grzecznie, obiecując zastosować się do zaleceń.
W wielki dzień zasiadłam całkiem
blisko boiska, mając wszystko, co działo się na parkiecie, w zasięgu wzroku.
Przy okazji Wojtek pokazał mi swoją upatrzoną dziewczynę, do której nadal się
nie odezwał. Nie dziwiłam się mu, bo sama miałam identyczne problemy, tylko nie
myślałam, że facetom też się to zdarza.
Między setowa przerwa posłużyła
na odwiedzenie toalety. Czekając w kolejce zauważyłam ferensową brunetkę.
Wydawała się całkiem sympatyczna, co potwierdziła, odzywając się do mnie przy
myciu rąk.
- Zazdroszczę ci tej koszulki.
Jej, wygląda idealnie jak ich. Pewnie sporo kosztowała, co?
- Jakby to powiedzieć… To jest
ich koszulka, bo ją dostałam – odparłam niepewnie.
- O matko, ale z ciebie
szczęściara. Ja nie mam takich wtyków ani tym bardziej kasy na kupno –
mruknęła, tęsknie wpatrując się w moją „16” na piersi. Pod spodem miałam cienką
granatową bluzkę na długi rękaw.
- Czasem wystarczy poprosić
któregoś z nich, nie gryzą – zaproponowałam, spoglądając na nią.
- Spaliłabym się ze wstydu. Nawet
zdjęcia z nimi nie ma mi kto zrobić…
- Ja mogę bardzo chętnie. Wiem
jak to jest. Gdzie siedzisz? – spytałam, wyczuwając niezłą kompankę do
kibicowania.
- Na samej górze.
- Koło mnie jest wolne miejsce.
Nikt się do tej pory nie pojawił, więc śmiało możesz usiąść – zachęcałam.
- Dorota – wyciągnęła nagle rękę.
- Marta.
Niesamowite uczucie dzielić
radość z wygranej z prawie całą halą kibiców. Indykpol AZS Olsztyn wygrał w
czterech setach ze swoim przeciwnikiem z Gdańska i sprawa kolejności w tabeli
pozostawała jak najbardziej otwarta. Uściskałam się z moją nową koleżanką, a w
tracie meczu złapałam kilka zaskoczonych spojrzeń blondyna. Ja ich swatać nie
zamierzałam, tylko pomóc im się poznać.
Wciąż rozbrzmiewało „dziękujemy”,
gdy pociągnęłam za rękę brunetkę w celu ustawienia się do kolejki po zdjęcia i
autografy.
- Dawaj telefon, aparat, czy co
tam masz i mów mi, do kogo idziemy.
Chłopacy z azetesu zdecydowanie
zaskoczeni byli moją rolą, ale nikt nie pisnął ani słowa.
- Uśmiech – rzuciłam do
dziewczyny pozującej z Ferensem. Widziałam to ich nieporadne obejmowanie się i
szerokie uśmiechy.
- Dziękuję.
- Przepraszam, Wojtek, nie masz
może koszulki na zbyciu? – spytałam chłopaka.
- Jedna ci nie wystarcza? –
zaśmiał się. – Nie mów Piterowi, że wolisz mnie, bo mu będzie przykro.
- Dla koleżanki chciałam –
spojrzałam na niego znacząco.
- To wy się znacie? – Dorota
zrobiła wielkie oczy.
- Troszeczkę – wyseplenił
przyjmujący i roześmialiśmy się oboje.
- Więc co z tą koszulką?
- Chyba nie karzecie mi się tu
rozbierać? – spytał.
- Lepiej nie – odparła wyraźnie
zadowolona brunetka.
~#~#~#~
Radości nie było końca, bo każde
zwycięstwo przecież cieszy. Mieli prawo do małej celebracji, jednocześnie
wiedząc, że daleka droga przed nimi. Świętować chcieli na domówce u
Mariańskiego. Martę okrzyknęli nową maskotką, przynoszącą szczęście i nie
wyobrażali sobie jej braku na imprezie. Najbardziej wdzięczny był jej Wojtek,
który z chęcią pozbył się dzisiejszej koszulki dla Doroty. Milowym krokiem z
jego strony okazało się zaproszenie brunetki na owe świętowanie.
- Dobrze na tobie leży – zaczepił
Panasównę brunet.
- Lepiej niż na tobie? –
uśmiechnęła się serdecznie, bo lubiła się z nim podroczyć, a nawet pogadać.
- Zdecydowanie. Z przodu
zwłaszcza – poruszył brwiami, by po chwili dostać kuksańca.
- Typowy facet – westchnęła
teatralnie szatynka.
Alkoholu nie brakowało, ale każdy
zachowywał jakiś umiar. Marta raczyła się półsłodkim winem, obserwując
pierwszych tancerzy w salonie. Przygaszone światła, przytulny mrok i rytmiczne
dźwięki z głośników. Sama podrygiwała lekko nogą, dolewając sobie napoju. Przed
tym wszystkim zmieniła tylko bluzkę na zwiewną kolorową tunikę.
W takim wydaniu zdecydowanie
podobała się środkowemu siedzącemu nieopodal. Jego karnacja kontrastowała z
białym t-shirtem, włosy nosiły ślady odrobiny żelu. W końcu wstał z miejsca,
podchodząc do dziewczyny.
- Witam ponownie.
- Ja również. Wyglądasz tak
przystojnie, że cię nie poznałam w pierwszej chwili – odparła rozbawiona.
- Naprawdę, zabawne.
- Dbam o to, żeby ci się nie
przewróciło w głowie – przytaknęła poważnie.
- Dobra, dobra – wyjął kieliszek
z jej ręki i odstawił na stolik. – Chodź, pokażę ci, jak świetnie deptam po
palcach w tańcu.
~#~#~#~
Od popołudnia ten dzień był
totalnie zakręcony. Nie miała do tej pory żadnego zdjęcia z siatkarzem, a teraz
siedzi na imprezie olsztyńskiej drużyny. Zdecydowanie wielka w tym zasługa
szatynki wirującej po parkiecie w towarzystwie Haina. Dorota po swoich
obserwacjach wiedziała, że z tego może coś być, z tej dwójki.
- Piter to prawdziwy hardcore, że
startuje do córki trenera – usłyszała głos blondyna obok.
Wojtek wrócił do niej z drinkami.
To on ją tu zaprosił tuż po tym, jak wręczył jej koszulkę. Musiała przyznać, że
nie zostawił jej na pastwę losu, tylko dbał o jej dobrą zabawę. Tak jak
myślała, był świetnym facetem. Dotychczas słuchała tylko jego wywiadów w radio,
przy których płakała ze śmiechu. Teraz rozśmieszał ją na żywo.
- Ona jest córką Panasa? Taka
normalna…
- Wiem właśnie. Pomogła tobie,
nam no i chyba jemu – siatkarz wskazał ręką na kumpla. – Nigdy go takiego nie
widziałem, ale niech sobie sami życie układają. Opowiedz mi coś o sobie.
- Chyba nie ma co opowiadać.
Studiuję na UWM, chodzę na mecze…
- Yes! – wyrwało mu się.
- O co chodzi? – spytała
dziewczyna.
- A to taka radość, bo jesteś
stąd – odparł rozbrajająco. – Mów dalej.
Po paru godzinach ona mogła
powiedzieć, że Ferens dobrze tańczy i był jeszcze bardziej zakręcony niż jej
się wydawało, a on przekonał się, że nie miał się czego bać przy odezwaniu się
do niej i zawarł ekspresowo bardzo ciekawą znajomość.
~#~#~#~
Kompletnie uwiodły mnie ramiona
środkowego. Od pierwszego tańca z nim czułam gorąco w miejscach, gdzie mnie
dotykał. Sama nie wiem, czemu zatrzymałam go, gdy chciał zakończyć taniec,
usłyszawszy wolną melodię. Ostrożnie przytuliłam się do niego, poddając oparom
perfum zmieszanych z jego zapachem. W jego objęciach piosenka zleciała bardzo
szybko, a Piotrek zabrał ręce z moich pleców.
- Może się przewietrzymy? –
zaproponował gdzieś po północy.
Zabraliśmy kurtki i wyszliśmy na
balkon. Żadne z nas nie chciało się przeziębić.
- Od razu lepiej – westchnęłam,
wdychając świeże powietrze.
- Dobrze, że za dużo osób w
towarzystwie nie pali, bo by dopiero śmierdziało stwierdził.
Przyjrzałam mu się uważnie.
Wpatrzył się na chwilę w przestrzeń, a ja podziwiałam jego profil. Jak dla mnie
był przystojny i to bardzo.
- Bo się zarumienię – odparł, gdy
przyłapał mnie na moim zajęciu.
- Wybacz.
- To co mi powiesz ciekawego?
- Że masz niezłe usta – rzuciłam automatycznie,
zanim pomyślałam.
- Już drugi raz mnie zaskakujesz.
To nie powinno być na odwrót i to nie ja powinienem komplementować ciebie? –
zaśmiał się cicho.
Wyciągnęłam rękę do jego twarzy,
dotykając jego policzka. Nic nie powiedział, ani się nie odsunął. Kciukiem
przejechałam po jego wargach.
- Pewnie bym cię pocałowała,
gdybym potrafiła, ale niestety – wyszeptałam.
- Ktoś ci powiedział, że nie
umiesz?
- Ja sama. Wiem, jak idiotycznie
brzmię – pokręciłam głową.
- Nieprawda – zbliżył się lekko.
Nasze twarze były blisko siebie.
Serce zaczęło mi walić, a ja nie wiedziałam, co się za chwilę stanie.
- To… nauczysz mnie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam z nowym genialnym wyglądem, prawda?
Ja jak wchodzę na swojego bloga teraz, to myślę, że pomyliłam adresy. Za ładnie jak na mnie ;p
Podziękowania dla Lady Spark. Dzięki starsza siostro :*
To jak wam się Piotruś podoba? :D
Przepraszam za sprzedawanie iluzji w moich opowiadaniach.
Pozdrawiam
Marudziłam, marudziłam, musiałam :D źle widać i tyle :P Ale nawet to mnie nie powstrzyma :P ooo nie :D Hahahhaha Hain^^ Biała koszulka na Turku - Kebabie :) To jest zdecydowanie coś :P No i Ferens :P Czemu nie kazałąś mu sie rozbierać? BYm się nie obraziła :) Nooo i jak widać, Doris nie taka zła, jak sie wydawało :P Bo Doroty są faaajne, wiem z własnego doświadczenia :D
OdpowiedzUsuńFerens się rozebrać powinien :D Co za erotoman ze mnie.
OdpowiedzUsuńJak się słodko pod koniec zrobiło, lubię Haina, mimo że ma przerażającą twarz.
Wy zboki :D jesteście :D zwłaszcza Ty i Doris- jeszcze trochę i biedne Olsztyńskie chłopaki zejdą na złą drogę:DDD Turecki Kebab:D Hi Hain :D wybacz ale ciągle widzę Lamę:DDDD. No no coś się zapowiada oj zapowiada:D i jak już się Dorota pojawiła to wiedz że będzie się działo :D Fernes! rozbieraj się a nie!
OdpowiedzUsuńJestem złem, bo zrobiłam Ci szablon na którym nic nie widać. No zła! Jednak nie jest tak źle ;). Gdyby nie było nic widać to bym Ci takiego nie proponowała. Wiem co mówię :). Jeśli coś to można po prostu tekst podświetlić - sama czasami tak robię nawet jeśli wszystko widać z powodu wygody czytania, ale każdy ma swój gust.
OdpowiedzUsuńNo proszę Martusia się rozkręca ;). I Hain też nie w ciemię bity :D.
Czekam na kolejny rozdział i rozwój akcji między Ferensem a Dorotą.
Pozdrawiam, Lady Spark.
Uwielbiam ten nowy wygląd, och, ach. *.*
OdpowiedzUsuńJa to bym się z chęcią z Martą zamieniła. Uznajmy, że ja także nie umiem się całować i chcę wypróbować swoje umiejętności nawet na Piotrku. Ha, tylko że to nie na moim punkcie Hain szaleje, so close. :P Jak można urwać w takim momencie, no jak?!
Ja to sobie chyba znajdę jakąś dobrą koleżankę na meczu i również poproszę o koszulkę. A nuż trafię na takiego Ferensa, co mnie potem będzie bajerował. Uch, marzenie. :))
Wygląd świetny, a rozdział jeszcze lepszy :D Z małą pomocą całkiem nieźle Ferensowi wyszło zawieranie znajomości :D A pomiędzy Martą i Hainem coraz ciekawiej....xD
OdpowiedzUsuńAhhh nasza Lady Spark ma smykałkę do takich cudeniek oj ma! :D No proszę a ja tu widzę, że nam akcja się zaczyna kręcić jak na karuzeli. No, ale żeby skończyć w takim momencie?! Moja droga tak się nie robi! Ale ja myślę, że Piotruś oczywiście okaże się bardzo pomocnym "korepetytorem", prawda :D Kochana do następnego :*
OdpowiedzUsuń