piątek, 15 marca 2013

Four players



                Zaskoczyła go – to mało powiedziane. W tej krótkiej rozmowie poczuł, że otworzyła się przed nim jak nigdy i zapewne długo musiałby czekać na powtórkę. Tak czule dotykała jego twarzy. Nie mógł jej teraz zranić w żadnym wypadku.
Stała przed nim krucha i bezbronna, a jej pytanie zawisło w powietrzu. Domyślał się, jak wiele odwagi kosztowało Martę to wyznanie. Podobała mu się, zdecydowanie.
- Jesteś pewna, że to mam być ja?
- Wystarczająco się zbłaźniłam… - nie skończyła, bo siatkarz porwał jej twarz w swoje dłonie.
Przez kilka sekund stykały się ich nosy i patrzyli sobie głęboko w oczy. Potem on dotknął jej warg swoimi, ostrożnie zapoczątkowując pocałunek. Nigdy się tak nie starał i nie delektował zwykłym całowaniem, ale teraz dla obojga to było coś wyjątkowego.
Od niewinnego muskania warg przeszli do czegoś poważniejszego. Marta nie mogła w to wszystko uwierzyć. Chłonęła każdą kolejną sekundę spędzoną na tym balkonie całą sobą. Obejmowała chłopaka za ramiona, podczas gdy jego ręka szalała w jej włosach, a druga zsunęła się na szyję.
Tak, jak myślała, usta Piotrka dla niej były idealne do całowania. Szatynka była niepewna, trochę nerwowa, ale jego poczynania zdecydowanie pewne. Nawet nie zauważyli, gdy zachłannie kąsali swoje usta na przemian z bardzo namiętnymi całusami. Oderwali się od siebie oddychając szybko.
Rumieńce na twarzy dziewczyny wcale nie były wywołane chłodem na zewnątrz. Hain uśmiechnął się w duchu, bo niczego nie zepsuł. Może trochę ich poniosło, ale z tą młodą kobietką i on mógł stracić rozum.
- Przesadziłaś z tym brakiem umiejętności – mruknął cicho.
- W każdym razie, dzięki.  Najlepszy pierwszy pocałunek, jaki mogłam sobie wyobrazić – uciekła w bok wzrokiem i wróciła do mieszkania.
Jego wywabił stamtąd dopiero głos dziewczyny śpiewającej karaoke. Przystanął z wszystkimi w koło, obserwując z uśmiechem na ustach jej poczynania. Kolejna rzecz, której się o niej dowiedział.

~#~#~#~

Brunetka z niecierpliwością czekała na mecz gospodarzy z bydgoską Delectą, żeby zjawić się na hali w koszulce zespołu. Spojrzała na szafę, na której wisiał na wieszaku nowy nabytek. Jeszcze pachniał właścicielem, czego nie omieszkała sprawdzić.
Mimo wspólnego udanego wieczoru i odprowadzenia jej pod dom, dalej nie mieli do siebie numerów. Dorota żywiła nadzieję, że po meczu uda im się znowu porozmawiać bez interwencji Marty. W końcu ta powinna się zająć Hainem, wyraźnie nią zainteresowanym. Wspomniana dwójka tak dobrze bawiła się ze sobą, niczym para zakochanych.
Dzwonek do drzwi w okolicach południa zadziwił dziewczynę, tym bardziej po odkryciu przybysza.
- Hej, mam nadzieję, że nie przeszkadzam – rzucił przepraszająco przyjmujący.
- Wojtek, co ty. Skąd znałeś numer mieszkania? Chyba nie pukałeś do wszystkich po kolei?
- Prawie – uśmiechnął się nieśmiało. – Na szczęście jedna z sąsiadek cię kojarzyła.
- Tylko po tobie można się spodziewać takiego numeru – odparła brunetka.
- Oj tam, poradziłam sobie. Słuchaj, bo mówiłaś, że u ciebie już po sesji i masz wolne. Może dasz się zaprosić na jakiś obiad, coś? – zaproponował Ferens.
- Wszystko ładnie, pięknie i ok, tylko już sobie coś ugotowałam, więc to ja zapraszam ciebie – dziewczyna otworzyła szeroko drzwi, zachęcając go do wejścia.
- Chyba nie wypada tak…
- Właź, marudo – nie pozwoliła mu zaprotestować i wciągnęła go za rękę.
-  Pokazujesz pazur.
Powiesił płaszcz na wieszaku i ściągnął buty. Gospodyni spodobała się jego turkusowa bluza, ale zachowała to dla siebie. Wyłożyła na stół dwa talerze i sztućce.
- Co chcesz do picia?
- W takie mrozy to tylko herbatkę – odparł. – Z cytrynką.
- I może frytki do tego? – przedrzeźniała go.
- A ja myślałem, że z ciebie taka grzeczna, ułożona dziewczyna, no.
- To źle myślałeś – wytknęła na niego język, nakładając jedzenie.
- Ale gotujesz nieźle – podsumował po pierwszym kęsie.

~#~#~#~

Obudziłam się zgrzana, lekko podniecona i zawstydzona własnym snem. Moje zboczenie sięgnęło granic. Nie ma to jak trójkącik z Ferensem i Hainem. Kilka pozycji seksualnych, które przewinęły się przez moją głowę, sprawiło, że nie potrafiłam się skupić do końca dnia. Gdy panowie patrzyli na mnie, czułam się, jakby wiedzieli. Poza tym ten pocałunek z Piotrkiem…
Mogłam wymieniać jego opis w samych superlatywach. To niesamowite uczucie tak mnie ogarniało, że co rusz spoglądałam na usta środowego. Chętnie powtórzyłabym z nim to jeszcze nie raz, tak mi zasmakował.
Ale co on myślał o mnie? Na tej imprezie bawiłam się z nim potem miło do samego końca, ponownie mnie odprowadził, poklepał po plecach i usłyszałam „To cześć, Marta”. Czy mogłam liczyć na cokolwiek więcej? W ogóle skąd te myśli?
- Marta, idź odbijaj z nimi, bo dzisiaj są nieparzyści. Jak za mocno będą uderzać, to krzycz – polecił Radzio.
Poderwałam się z miejsca, szukając wzrokiem Sierotki Marysi bez pary. Dostrzegłam machającego do mnie Piotrka Gruszkę. Aż przełknęłam ślinę.
- Nie lepiej, żebyś sobie znalazł kogoś…  znaczy pan… No wie pan… - wydukałam.
- Mów mi po imieniu, będę się czuł mniej staro. Masz dwie ręce i umiesz odbijać, to w czym problem? – odparł brunet.
- Przepraszam. No tak, chyba w niczym – ściskałam w dłoniach piłkę, kręcąc ją nerwowo.
- Nie zjem cię – rzucił zachęcająco.
Starałam się ze wszystkich sił jak najlepiej współpracować z siatkarzem. Pracowałam nad dokładnością odbić do niego, żeby na mnie nie narzekał.
- To co studiujesz w mieście Smoka? – zapytał Gruszka.
- Górnictwo i Geologię.
- No, no. Ambitnie. Brzmi ciężko, nie to, co zarządzanie i marketing – pochwalił z uśmiechem.
- Co kto lubi. Kamyczki są fajowskie – odpowiedziałam.
- Czemu Turek tak spogląda w naszą stronę? – usłyszałam rozbawiony głos mężczyzny.
- Nie mam pojęcia. Może ma zeza rozbieżnego.
- Chyba jednak wpadłaś mu w oko.
- No chyba nie – mruknęłam z lekkim bulwersem.
Czy ja się mogłam podobać takiemu facetowi? Zdecydowanie każda była w jego zasięgu, a ja nie posiadałam figury modelki. Bardzo chciałam coś dla środkowego znaczyć.
- Teraz trójki! – krzyknął trener, a ja poczułam czyjeś łapska na nadgarstkach.
Na widok towarzyszy powróciły wspomnienia i poranka. Niepotrzebnie wyobrażałam sobie ich sylwetki bez ubrań. Kompletnie zagubiona stałam pomiędzy nimi.
- Co jest? – spytali obaj.
- Nic, nic. Odbijamy.
- Ej no. Coś jednak jest na rzeczy. Poza tym idziemy z Doris do kina – zakomunikował przyjmujący.
- Brawo, jestem dumna – poklepałam lekko jego ramię.
- Może chcecie iść z nami?
- Nie będziemy wam psuć randki – brunet poruszył brwiami. Parsknęłam śmiechem.
- Żadnych takich. To przyzwoite wyjście, więc chyba lepiej was ni zabierać – odgryzł się Wojciech.
- Chyba nie muszę ci przypominać, dzięki komu się poznaliście – odbiłam piłkę do blondyna.
- Już, już. Dziękuję i nie wypominaj mi tego do końca życia.

~#~#~#~

                - Martuś, ja muszą zostać dłużej z ekipą, omówić parę rzeczy. Jedź do domu, zjedz coś albo idź na miasto – polecił trener córce.
- Dobrze tato, wróć przed wieczorem tylko.
- Słyszałem, że masz wolne popołudnie – mruknął Piotrek do ucha szatynki, gdy wychodziła z sali.
Ta podskoczyła lekko, wyraźnie zaskoczona. Widział jej zmieszanie i uciekanie wzrokiem. Uznał, że wygląda uroczo.
- Masz jakąś sprawę do mnie? – spytała.
- Dasz mi się w końcu gdzieś zabrać?
- No ale jestem w dresach i w ogóle. Muszę jechać się przebrać – tłumaczyła.
- Ja też i co? Wyglądasz akurat, chodź.
Porwał  ją do jednego z barów niedaleko. Uwielbiał tu jeść, jeśli nie chciało mu się gotować. Nikt nie zwrócił uwagi na nich, ubranych na sportowo. Po prostu usiedli przy stoliku na lekkim podwyższeniu blisko pieca do pizzy.
- W końcu zobaczę, ile jedzą siatkarze.
- Spokojnie, dają radę mnie wyżywić – zaśmiał się. – Ale nie musisz ojcu zdawać relacji, byłbym wdzięczny.
- Wiem, co mogę mówić, a czego nie – odpowiedziała z wyraźną aluzją, lekko się pesząc.
- Nie denerwuj się – ostrożnie pogładził jej dłoń, leżącą na stoliku.
Nie wyrwała jej od razu, dopiero zbliżający się kelner przerwał czuły gest. Chwileczkę przeglądali menu, zastanawiając się, co zjeść. Marta poszła za wyborem Haina – kebab na talerzu był ponoć obiecujący. Nie obyło się bez żartów, ale chłopaka udobruchało stwierdzenie, że szatynka lubiła ciemniejszą karnację u facetów.
W sumie to pierwszy raz mieli okazję pogadać spokojnie o sobie i o wszystkim innym. Dziewczyna zauważyła, że siatkarz wypytywał ją o wiele rzeczy, uważnie słuchał, czasem dodając coś o sobie. W końcu wydobył i informację o jej wolnym stanie.
- To chyba spokojnie możemy wrzucić nasze zdjęcia do Internetu, co?
- Niech się Wojtek poczuje doceniony – przyznała z uśmiechem.
- Teraz tylko randki mu w głowie, Casanova jeden – Piotr przewrócił oczami.
- Odezwał się świętoszek. Przyznaj, że jesteś zazdrosny – szatynka pierwszy raz spojrzała na niego odważniej.
- Nie ma o co, bo w końcu nie robi mi już konkurencji – utrzymał kontakt wzrokowy, badając reakcję towarzyszki.
Dobrze wiedział, że zrozumiała jego podtekst, ale widział ją już w tylu odsłonach, iż nie mógł przewidzieć reakcji.
- Masz niezły bajer – mruknęła znad talerza.
Siatkarz w trakcie rozmowy zamyślił się na chwilę. Spojrzał na Panasównę. Gestykulowała żywo, opowiadając jakąś historię. Pojedyncze włosy sterczały dookoła jej głowy, reszta związana była w koczek. Dziewczyna miała na sobie zieloną klubową bluzę i szare dresy. Która dałaby się namówić tak pokazać publicznie? A ona na równi z nim zjadła swoją porcję i wypiła piwo. Powiedziałby, że była jak dobry kumpel, ale o kumplu nie miałby takich myśli. Nieczystych.


~#~#~#~#~#~#~#~#~#~

Wiedzcie, że nie mam pojęcia o miłości. Piszę to, co mi się uroi. Co chciałabym przeżyć z kimś. Dość osobiste jest to opowiadanie jeśli chodzi o mnie. Bardzo dużo mnie włożyłam. Nie zawiedźcie się, ale będzie krótkie.
Czekam na wasze opinie ;) Wiele z was mówi, że prawie nie ma opowiadań o Olsztynie. Tym bardziej się cieszę, że mogłam stworzyć coś nieoklepanego, nowego. I na pewno nie porzucę tych panów ;)

Pozdrawiam

7 komentarzy:

  1. Hahhahahah :D Wojtek, Wojtek, ty pierdoło :p Niebieska bluza jest MOJA! I koniec :D Aaa w tym momencie, to bardzoej od Ferucha interesują mnie te nieczyste myśli Piotrka :D hahah :D Kino, kino :p hahahha byleby tylko za bardzo nie szalał w ciemności :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to ;) Oni są genialni. Ciekawe dokąd Piotrka i Marte zaprowadzą te ich nieczyste myśli...xD Całkiem nieźle rozwijają się te znajomości, oby tylko nikt tego nie popsuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamuuusiuuuu! Jak ja uwielbiam Piotrka i Wojtka. Oni są absolutnie genialni, niezastąpieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cosik się kroi, tyle powiem! Czekam na dalszy rozwój wypadków, jeszcze inne, fajne lekcje i demonstrację nieczystych myśli Piotra H.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha nasz olsztyński Bromans jest po prostu niezastąpiony! Wojtek i Piotrek są genialni po prostu, a swoją drogą ale z tej naszej Marty to taka niegrzeczna dziewczynka :D Ale pasują do siebie z Piotrkiem jak widać i on ma takie "brudne" myśli :D Pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kogo ty chcesz wyrolować, Marto? My tu doskonale wiemy, że to tylko wykorzystanie okazji na małe miziu miziu z Hainem. Ja osobiście czymś takim również bym nie pogardziła. Nawet spotkankiem w dresach, a co! :D Najwygodniej w końcu. :))
    Oho, Wojtek chyba też się wciągnął. Byle już nie podrywał Panasówny, tylko brał się za Dorotę, będzie najsprawiedliwiej. :)
    Oj, Martuś, jak ja dobrze znam te erotyczne sny. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiste opowiadania są najlepsze. Wtedy da się w nich wyczuć to co autor chce pokazać.
    Hainowi podoba się Marta. haha Wiedziałam że tak będzie.
    Cieszę się, że Dorota złapała kontakt z Wojtkiem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń