niedziela, 26 maja 2013

Nine players

                Wysiadłyśmy z pociągu, a ja zaczęłam się rozglądać po peronie. Nie mogłam nigdzie dojrzeć rodziciela. Zamiast niego podszedł do nas ktoś, kogo najmniej się tu spodziewałam. Odwróciłam się do Ady z przerażonym wzrokiem.
- Cześć dziewczyny – usłyszałam znajomy głos obok.
- Cześć – odpowiedziałam szatynowi, unikając spojrzenia na jego kolegę.
- Jestem Adrianna. Mówcie mi Ada.
Brunetka uścisnęła dłoń siatkarzom, poznając ich imiona. Zastanawiałam się, czy olsztyński atakujący przypadł jej do gustu. Po jej uśmiechu i wypytywaniu go o podstawowe informacje, stwierdziłam, że tak. Szatyn zabrał jej walizkę i ruszyli do przodu.
Chwyciłam rączkę swojego bagażu, czując po chwili dłoń bruneta. Podniosłam w końcu na niego wzrok.
- Pomogę ci – powiedział.
Nie miałam ochoty się z nim szarpać, więc odpuściłam, powoli idąc za dwójką z przodu.
- Jak podróż? – zapytał Piotr, przerywając milczenie.
- Dobrze. Daleko do hotelu? -  trzymałam się neutralnych tematów.
- Nie, ani nie dziesięć minut. Co na uczelni? – wypytywał uparcie.
- Chyba w porządku. Nie musisz udawać, że cię to interesuje.
- Nic nie udaję. Rozmawiam z tobą, bo mam ochotę – odparł.
Zamilkłam, nie wiedząc, do czego zmierza ta rozmowa. Pewnie przekabacił mojego ojca, żeby mógł tu przyjść zamiast niego. Nawet towarzystwo dla mojej przyjaciółki załatwił.
- Marta, nie ignoruj mnie. Przepraszam cię za tamto kłamstwo. Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczyła?
- Nic. Trzeba było myśleć wcześniej – mruknęłam.
Próbował złapać mnie za rękę, ale przyśpieszyłam gwałtownie.
- Tamte dwa tygodnie to było coś fantastycznego. Przyjechałaś i zaczarowałaś wszystko w koło.
Zatrzymał mnie ręką za ramię.
- Tak zaczarowałam, aż zapomniałeś o swojej dziewczynie. Gdybyś mi powiedział, że kogoś masz… Zupełnie inaczej by to wyglądało.
- Nie byłabyś wtedy dla mnie taka. Nie chciałabyś, żebym cię uczył się całować. Nie zbliżyłabyś się.
Nie odwróciłam się do niego. Stał za mną z głową pochyloną przy mojej głowie. Wystarczyło, że widziałam to w wyobraźni. Serce strasznie mi łomotało.
- Piotrek, nie interesuję się zajętymi facetami – strąciłam jego rękę, ruszając do przodu.

Drużyna z Warmii i Mazur powitała nas bardzo serdecznie. Nasz pokój na szczęście znajdował się na innym piętrze niż koczowała zielona ekipa. Ojciec oczywiście wykręcił się od odpowiedzi na pytanie o numer z odbieraniem. Zostawiłam to bez komentarza.
Chciałam iść odpocząć, odświeżyć się, ale jak mogłam pomyśleć, że zostanę sama? Jednak tym razem to Ferens za mną człapał.
- Ty też chcesz wybaczenia? Nie jestem Matką Teresą – uprzedziłam.
- Nie przepadałem za Klaudią i chciałem, żeby miał kogoś normalnego. Tak bardzo pasujecie do siebie. Przepraszam.
- I teraz mam ci niby wybaczyć? Oj Wojtek… - westchnęłam, spoglądając za siebie wprost na niego.
- Wszyscy wam kibicowali – odparł z delikatnym uśmiechem.
- Jak widać, nie było czemu.
Zatrzymaliśmy się pod drzwiami, za którymi podobno znajdowało się moje lokum. Siatkarz odstawił moją walizkę na ziemię. Patrzył na mnie lekko ucieszony.
- Coś nie tak?
- Chciałaś, żeby ci mówić prawdę, nie? – spytał blondyn.
- Tak…
- On z nią zerwał. Piter jest już wolny – powiedział i szybko zbiegł z powrotem na dół.

~#~#~#~

                Czy Bartosz ją oczarował? Zdecydowanie sprawiał dobre wrażenie i uśmiechał się tak szczerze.
- Studiujesz razem z Martą? – spytał chłopak.
- Łączy nas tylko uczelnia. Nie przepadam za tak ścisłymi kierunkami. Mimo wszystko zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić – odpowiedziała brunetka.
- Ja tylko taki ciekawski jestem. Nic złego nie miałem na myśli – uniósł dłonie w geście obronnym.
- To ty mi tu opowiadaj, bo ja jestem zielona w temacie.
Po chwili oboje śmiali się z trafnego doboru jej słów.
- Akurat dobrze się składa z tym kolorem.
Udało im się nawiązać kontakt tak, że mało im było rozmów ze sobą. Kompletnie nie zauważyli, iż Marta z Piotrkiem zostali z tyłu, a potem w hotelu wszyscy się rozeszli. Ada tymczasem dostała zaproszenie do pokoju Krzyśka oraz na trening.
- Marta też idzie? – atakujący kiwnął głową w stronę drzwi.
- Nie wiem. Nic mi nie mówiła – dziewczyna wzruszyła bezradnie ramionami.
- To nie moja rzecz i nie zamierzam być wścibski, ale… Coś się zdarzyło pomiędzy nią a Hainem, co? Nic mi nie wyjaśnił. Nie lubię czegoś nie wiedzieć, zwłaszcza czegoś w co się mnie wplątało - szatyn oparł się o ścianę.
- Chodzi o to, że nie powinno się nic stać, bo on ma dziewczynę – zaczęła niepewnie Adrianna, nie chcąc wyjawić zbyt dużo.
- O Boże, ten pajac jej tego nie powiedział, prawda? Co za idiota. A miałem wrażenie, że traktuje Martę inaczej niż poprzednie. Aż z wrażenia zapomniał o swojej obecnej  - po korytarzu poniosło się prychnięcie chłopaka. Pokręcił głową z dezaprobatą.
- Ja ci tego nie powiedziałam – zastrzegła jego towarzyszka.
- Bez obaw. Jakby coś, to ja jestem wolny. W stu procentach – wyszczerzył zęby w uśmiechu na pożegnanie. – Do zobaczenia za godzinę u mnie. Może zdążę posprzątać. Pamiętaj, nr 27.
Brunetka uśmiechnęła się do jego oddalających się pleców. Po zaledwie kilku godzinach wiedziała o nim dużo, nie tylko na podstawie jego wyznań. Traktował ją jak dobrą znajomą. Adzie w sumie odpowiadała ta komitywa, więc tylko niecierpliwie czekała na dalsze wrażenia.
- Wiesz, czego się dowiedziałam? – padło ciche pytanie spod okna.
- Nie, czego?
- On z nią zerwał. Czuję się okropnie, jeśli to przeze mnie – wyjąkała szatynka.
Stała wpatrzona w widok za oknem na kilka blokowisk urozmaiconych sklepami i pojedynczymi drzewami. Przyjaciółka podeszła do niej i przytuliła ją od tyłu.
- Kochanie, to jego decyzja, co zrobił. Może pomyśl o tym w ten sposób, że dla ciebie?
Marta odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Adriannę. Niebieskie, zaszklone łzami oczy wyrażały niedowierzanie.
- Przecież cię przeprosił. Chyba mu zależy – uśmiechnęła się brunetka.
- Nie ufam mu już. Nie będę potrafiła udawać, że nic się nie stało.
- A bez niego będziesz szczęśliwa? – zapytała prosto z mostu ciemnooka. – Przecież wpadłaś po uszy, łosiu.

~#~#~#~

Bezradność to dobre słowo na określenie stanu środkowego. Nie potrafił dotrzeć do Panasówny na tyle, by odzyskać stracone relacje. Tęsknił za Martą, która się do niego uśmiechała, przytulała i potrzebowała opiekuna. Był gotów dać jej to wszystko, gdyby mu wybaczyła.
Przecież tylko na widok szatynki przyspieszało jego serce, a ciało rwało się, by być jak najbliżej jej ciała. Doskonale pamiętał to uczucie, gdy nieporadnie próbowała naśladować ruchy jego ust, załapywała, o co chodzi i zaskakiwała go zachłannością. Piotr był przekonany, że żadna inna dziewczyna nie przyprawiłaby go o takie emocje.
Brunet schował dumę do kieszeni, udając się ponownie do swojego szkoleniowca. Chyba tylko on mógł mu pomóc w takiej beznadziejnej sytuacji.
- Czy ja wyglądam, jakbym chciał, żebyś był moim zięciem? – siwowłosy spojrzał powątpiewająco w kierunku zawodnika.
Hain siedział przed nim przygnębiony, zdenerwowany oraz z milionem innych emocji do niego niepodobnych.
- Trenerze, kto tu mówi o ślubie od razu. Nie, żebym nie chciał… - zreflektował się od razu.
Radek cały czas obserwował go z groźnym wyrazem twarzy.
- Niestety nie miałem kursu doradcy miłosnego. To moja córka, nie mogę spiskować za jej plecami.

Olsztyn wygrał kolejny mecz, a Piotrek ucieszył się, widząc radosną twarz szatynki w jego koszulce. Ubrała. Może i zmusiła ją do tego przyjaciółka, ale ubrała. Cała drużyna przybijała piątki z klubem kibica. Wszyscy świetnie się spisali na terenie przeciwnika.
Wieczorem środkowy zapukał do drzwi pokoju 135. Nerwowo wystukiwał palcami rytm o ścianę. Już przestraszył się, że nikogo nie zastał, ale po chwili ujrzał głowę Ady.
- A pan do kogo? – założyła ręce na klatkę piersiową.
- Zastałem Martę?
- A zastał pan. Co w związku z tym? – brunetka zdecydowanie nie zamierzała mu ułatwiać.
- Prosiłbym o przekazanie jej tego.

~#~#~#~

Przemierzałam pokój wzdłuż i wszerz, analizując w głowie zaistniałą sytuację. Adrianna leżała na łóżku wraz z laptopem, kręcąc tylko głową z politowaniem. Phi.
Biała margaretka stała już  w wazoniku z wodą. Musiałam odkurzyć i umyć znalezione naczynie, by nadawało się do użytku. Kolejny kwiat do kolekcji. Od niego. Tym razem bilecik również ozdabiała zwięzła informacja. Co mogło oznaczać „Ubierz się ciepło. 21:00. Szczyt schodów.”
- Idź. Nie ma nad czym się zastanawiać. Wrócić zawsze możesz.
- Ok.
Już z półpiętra dostrzegłam Haina czekającego w ciemności. Chyba miał zamknięte oczy.
- Jestem – oznajmiłam cicho.
Miałam dziwne przeczucie, że nie mamy prawa tu przebywać.
- Cieszę się, bardzo – ocknął się i zbliżył do drabinki na dach.
- Jesteś pewien? – spytałam powątpiewająco, gdy siłował się z włazem.
- Przecież po coś kazałem ci ubrać płaszcz.
Rozgwieżdżone niebo nad nami, a przed nami mieszkalne zabudowania Częstochowy. Pomimo niskiej temperatury, fantastyczny widok.
- Jednak było warto – przyznałam, przyciupując na murku.
- To dobrze. Teraz czas, żebyś mi zaufała – odparł brązowooki tajemniczo.
Podszedł do krawędzi budynku i zachęcił mnie do tego samego. Ostrożnie stanęłam ciut dalej niż on.
- Co ty wymyśliłeś? – spoglądałam nerwowo to na jego ciemną twarz to w dół.
- Stań na krawędzi.
- Dobrze się czujesz?- otrzymał spojrzenie, jakby był wariatem.
- Będę cię trzymać. Spróbuj – przekonywał.
Moje buty wystawały centymetr za krawędź dachu budynku. Opanowywałam emocje, które szalały wewnątrz mnie. Jeden zły ruch i mogłam pożegnać się z życiem. Albo i nie. Silne męskie dłonie trzymały mnie w pasie, zapewniając pozorne bezpieczeństwo. Ostrożnie rozłożyłam ręce na boki. Mroźny wiatr szczypał moje policzki i hulał gdzieś dalej w przestworza.
Kompletna cisza pozwoliła mi wniknąć w ten krajobraz więcej niż ciałem.  Jakbym ja była częścią budynku tkwiącego tu od lat, znoszącego wszystkie humory pogody. Stoicka, niewzruszona, trwająca. Nie, posiadałam serce, wyrywające się do tego, który stał za mną. Komu innemu pozwoliłabym brać odpowiedzialność za nas dwoje? Nieświadomie skradł mnie całą.
Niespodziewanie zadrgało mi lewe kolano. Moja noga się lekko ugięła, a ja poczułam jak tracę równowagę. Zamiast spaść w dół zostałam szarpnięta ostro w tył.
- Zwariowałaś?! – prawie wykrzyczał brunet, szczelnie zamykając mnie w swoim uścisku.
Czułam jego serce łomocące w klatce piersiowej. Tulił mnie do siebie długo i mocno, głaszcząc ręką po włosach.
- Chcę cię mieć obok, a nie zeskrobywać z asfaltu – wyszeptał.

~#~#~#~

                Szatynka na ostatnią chwilę wpadła do autobusu. Wstyd się było spóźnić na zajęcia na godzinę 13. Z racji tej pory wśród pasażerów już dało się zauważyć kobiety z kwiatkami w rękach. Takie widoki wszem i wobec oznajmiały – 8 marca.
Marta westchnęła tylko, widząc kolejnych mężczyzn spieszących do ukochanych z podarkami. O ironio, sama ubrała dzisiaj wyjątkowo sukienkę. Weszła jak gdyby nigdy nic do hallu, podążając do windy. Pod salą wykładową kilku kolegów złożyło jej życzenia, ktoś rozdał cukierki.
Siedziały z Anią i innymi, zawzięcie notując wszystko, co wydawało się  ważne w temacie geofizyki. Po jakimś czasie pani profesor zażyczyła sobie pół godziny przerwy, więc wszyscy wylegli na korytarz w kierunku automatu do kawy.
- Wiem, że ty nie pijesz, ale chodź ze mną – Aśka pociągnęła dziewczynę za rękę.
Szatynka gawędziła sobie z towarzystwem swojej grupy, zaśmiewając się raz po raz.
- Łooo, a to co za przystojniak? – wypaliła Martyna, ale nie ona jedna zainteresowała się przybyszem.
Brunet rozglądał się po obecnych na korytarzu, trzymając w dłoni trzy długie czerwone gradiole przewiązane złotą wstążką. Uśmiechnął się , w końcu rozpoznając Panasównę. Podczas gdy wiele dziewczyn śledziło jego kroki, środkowy zbliżył się do Marty. Stała tyłem, więc delikatnie trącił jej ramię.
- Mógłbym przeszkodzić na chwilkę?
Myślała, że się przesłyszała i dlatego po odwróceniu zrobiła wielkie oczy. Hain z krwi i kości stał obok.
- Co ty tu robisz? – spytała.
- Przyjechałem dać prezent najwspanialszej kobiecie – odparł z uśmiechem i wręczył mini bukiet. – Proszę, zaliczka.
Kompletnie oniemiała. Że niby przyjechał tu z Olsztyna? Dla niej? Wpatrywała się w jego czekoladowe oczy, przypominając sobie wszystkie chwile z ferii. Poczęstował jej koleżanki cukierkami, oczywiście oczarowując wszystkie po kolei, a jednak to na Panasównę zerkał ze swoim uśmiechem nie do podrobienia.
- Dziękuję – wykrztusiła  po chwili, przytulając się do chłopaka.
Tak bardzo odmienił ten dzień, przysporzył tyle radości. Dokładnie wtedy, kiedy tego potrzebowała. Pewnie czekały ją w poniedziałek setki pytań od koleżanek, ale teraz chciała się skoncentrować na tym, kto obejmował ją na środku korytarza. Bez względu na to, kto się dowie i kto coś powie.
Przesiedział z nią resztę wykładu, a Marta nie mogła za bardzo skupić się na słowach prowadzącej. Na szczęście wypuściła ich przed czasem. Piotrek zabrał od niej torbę, prowadząc do swojego samochodu. Gdy wokół nich nie było tylu ludzi, chwycił ją ostrożnie za rękę. Ku jego zaskoczeniu, szatynka oparła go o maskę i pocałowała z Nienacka. Pochylił się, by było jej łatwiej sięgać do jego ust.
- Przepraszam – zreflektowała się po chwili.
- Mi się tam całkiem podobała taka władcza Marta.
Spojrzała na niego z pół kokietującym, pół niewinnym uśmiechem, aż mu się zrobiło gorąco. Czym prędzej otworzył jej drzwi. Jechali ulicami Krakowa, przystając co jakiś czas na światłach.
- Zakochałam się wtedy w tobie. Chciałam wszystko powiedzieć, zaciągnąć się do łóżka, ale… Spotkałam ją – powiedziała nagle cicho dziewczyna, gdy on parkował samochód.
- Martuś. Co byś zrobiła, gdybym powiedział ci, że rzuciłem ją dla ciebie, że cię kocham?
Zerknął na towarzyszkę niepewnie. Wpatrywała się w przednią szybę, płakała bezgłośnie.
- Nie płacz. Nie przeze mnie, proszę – zaczął ocierać delikatną twarz ze słonej cieczy. – Źle zrobiłem, przyjeżdżając?
- Nie, to najpiękniejszy Dzień Kobiet w moim życiu…
- To nie płacz i się nie bój. Nauczę cię wszystkiego, czego będziesz chciała. Ja wiem, odległość, moje mecze. To trudne – nadawał z zatroskaną miną.
- Nie pierdol. Przecież cię kocham – mruknęła, pociągając nosem.
- W takim razie…. – brunet szperał po kieszeniach. – Drugi prezent.
Srebrne serduszko z ich wspólnym zdjęciem spoczywało na jej dłoniach.
- Piękne. Do towarzystwa dla piłeczki?
Kolejne kilkanaście minut spędzili na cieszeniu się sobą, skradaniu mniej lub bardziej namiętnych pocałunków.
- Starczy moja uczennico. 3 prezent się niecierpliwi – powiedział siatkarz, wskazując ręką na szybę restauracji.
Ze środka machali do nich Wojtek z Dorotą oraz Bartek z Adą. Szatynka uśmiechnęła się szeroko z wdzięcznością do Piotra.
- Z numerku w samochodzie nici – jęknęła, udając zawiedzioną.
- Może innym razem, ty mój numerku – przygryzł wargę ukochanej.
-  Zapamiętam, my Middle Black.
Wiecie jaki Kraków jest najpiękniejszy? Przemierzany nocą ręka w rękę i odbijający się w ukochanych najpiękniejszych oczach czekoladowych na świecie.


~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~#~


Zatem koniec :)
Taki był plan, taki pomysł. Udało mi się napisać coś zwięzłego, jednocześnie zawierając wszystko to, co chciałam tu zawrzeć.
Bo wiecie... Tak miało być. To chciałam przeżyć. Z KIMŚ. Życie.
Osobista historia, bo pisząc niektóre sceny, miałam przed oczami nie tylko Piotrka Ha.

Dziękuję tym, które się zjawiły i czytały :) Jesteście wspaniałe dziewczyny :)
Być może kiedyś pojawi się tu coś innego, być może :)

Tymczasem, żegnam się z wami gorąco :*
Ligo Światowa, przybywaj!

P.S. Tu znów coś nowego ZAPRASZAM :)

9 komentarzy:

  1. O Boże jest happy end, jak dobrze!
    Każdy popełnia błędy, całe szczęście Piotruś się zreflektował, wziął sprawy w swoje ręce i są efekty.

    A może życie szykuje dla Ciebie someone speszjal? ;PP

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku...Rozdział cudowny tylko szkoda, że już ostatni :(
    Bardzo ciesze się z happy endu, tym bardziej że był taki niewymuszony i realistyczny :) Pewnie wspominałam już, że kocham tę historię, więc teraz pozostaje za nią podziękować, bo naprawdę wspaniale się czytało;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrr<3 Romantyczny Piotruś to mi się podoba:) Heh Cieszę się, że tak się skończyła ta historia:)Pasowali do siebie i bardzo kochali a to najważniejsze:) Szkoda, że to koniec:( Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero nie tak dawno był początek a tu już koniec :( Ale za to jaki koniec - szczęśliwy i Piotrek nie zrobił z siebie kompletnego idioty i chwała mu za to! Kochana dziękuję za kolejną wspaniałą historię i przepraszam, że tak późno dotarłam - niestety sesja morderca nie ma serca. Jeszcze raz dziękuje i mam nadzieję, że jeszcze nie raz nie dwa nie będę mogła przeczytać Twoje cudeńka. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. oj cie o ja cie o ja cieeeee :D jaaaki słodki Hi Hain :D hmmm w ogóle całość słodka była :D Ferens był słodki, Radzio był słodki :D zupełnie jak czekolaaaaada :D pierdziele od rzeczy :P Bosko było, koniec kropka :D buziol;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy blog, zajrzyj jak możesz i oceń :) Krótki prolog, po którym zobaczysz, czy jest sens czytać dalej ;)
    http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczynam się zastanawiać, dlaczego dotarłam na ostatni rozdział dopiero teraz. Martuś, proszę cię, wybacz mi, chyba byłam zbyt zamotana i po prostu zapomniałam, o ja niedobra i zła. :*
    Szczerze? Nie spodziewałam się, że mu wybaczy. Ba!, ja w ogóle nie spodziewałam się, że będzie chciała z nim w ogóle rozmawiać, przebywać w najbliższych kilku metrach. Jak widać świat idzie do przodu, a ja stoję w miejscu wraz ze swoimi starodawnymi poglądami. Bo ja bym tak łatwo wybaczyła, pomimo tego, że facet dla mnie rzuciłby taką cizię, z którą wcześniej egzystował. Okej, może i mi trochę tym zaimponował, ale i tak trzymałabym go na wodzach. Cóż, najważniejsze, że cierpienie Marty nie trwało długo i może cieszyć się Hainem. :))
    Dziękuję za tę historię. Świetna, jak każda w twoim wykonaniu. Liczę, że jednak pojawi się tutaj coś nowego. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na coś nowego :
    W poukładanym życiu siatkarki, żony znakomitego, polskiego szczypiornisty nagle pojawia się zwariowany siatkarz i burzy cały jej spokój. Jak sobie z tym poradzi ? Czy będzie w stanie oprzeć się niezwykłemu urokowi przyjmującego ? Sama zobacz, sama o tym przeczytaj. ; http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodkie to opowiadanie. Co prawda miałam ochotę zabić Haina za to jak się zachował, ale cóż to jest facet, więc czego od niego wymagać? No cudów to z pewnością nie należy.
    Każda z nas w swoich opowiadaniach przelewa jakąś cząstkę tego co chciałaby przeżyć. To jest normalne.
    :*

    OdpowiedzUsuń